KLUB MIŁOŚNIKÓW AUSTRALII I OCEANII w Bydgoszczy  

Australijczyk drugi na mecie wyścigu Formuły 1

Drukuj
(0 głosów, średnia ocena 0 na 5)
Mark Webber

źródło: topf1-galleries.blogspot.com

Polscy kibice emocjonują się występami Roberta Kubicy w wyścigach Formuły 1. Australijczycy także mają swojego reprezentanta w tej elitarnej dyscyplinie sportu. I właśnie dzisiaj ich zawodnik Mark Webber, startujący w barwach zespołu Red Bull Racing osiągnął swój dotychczas największy życiowy sukces - drugie miejsce w bardzo trudnym wyścigu na bardzo mokrym torze w Szanghaju podczas Grand Prix Chin. Wyścig ten był pełen niebezpiecznych sytuacji związanych z ciągłymi opadami deszczu i przez to bardzo śliską nawierzchnią toru. Jednak Webberowi udało się uniknąć kolizji i bezpiecznie dojechać na metę i na drugie miejsce na podium. Zwycięstwo jest jeszcze większe, ponieważ na pierwszym miejscu dojechał młodszy kolega z zespołu Marka Webbera - Niemiec Sebastian Vettel (kiedyś kolega Roberta Kubicy z teamu BMW-Sauber - pełnił w nim rolę kierowcy testowego).

W poprzednim sezonie team Red Bull nie osiągał specjalnych sukcesów, żeby nie powiedzieć wprost, że zwykle wspólnie z zespołami Toyota, Force India i Toro Rosso, zamykał stawkę wyścigów. W tym jednak sezonie, po znaczących zmianach regulaminowych w F1, do głosu dochodzą, wydawałoby się najsłabsze dotychczas zespoły, a najsilniejsze w 2008 roku, czyli Ferrari, McLaren i BMW-Sauber, mają spore problemy techniczne.

Fantastyczne miejsce Marka Webbera zasługuje na dodatkowy szacunek, ponieważ w listopadzie zeszłego roku uległ poważnemu wypadkowi podczas udziału w charytatywnych zawodach Pure Tasmania Challenge. Jadąc rowerem górskim zderzył się czołowo z samochodem, w wyniku czego złamał nogę i jego występy w tegorocznych wyścigach Formuły 1 stały pod znakiem zapytania. Jednak wszystko skończyło się dobrze, złamanie się zrosło, a rehabilitacja zrobiła swoje. Co prawda Mark narzekał jeszcze w pierwszych wyścigach na bóle w nodze, ale jak widać nie przeszkodziło mu to w osiągnięciu rewelacyjnego wyniku w Chinach.

Życzymy Markowi Webberowi kolejnych sukcesów, ale ... oczywiście jeśli może, to niech Roberta nie wyprzedza :-)